Twarze w tłumie

Film zabiera nas do kryzysowych miejsc w rodzaju brazylijskich faweli czy biednych dzielnic Kambodży i Indii, których mieszkańcy padają ofiarą przemocy, dyskryminacji i biedy. Skupiając się na
Jest w "Sile kobiet" świetne ujęcie, pokazujące przejeżdżający przez kenijską Kiberę pociąg. Umieszczone na kolejnych wagonach reprodukcje kobiecych oczu przesuwają się nad ułożonymi pod torami gigantycznymi (ale niekompletnymi) zdjęciami twarzy i przez moment na naszych oczach z połączenia dwóch płaszczyzn powstają pełne oblicza bohaterek. Skład toczy się jednak dalej i po chwili wizerunki rozpadają się na powrót w dwa rzędy niedopasowanych puzzli. Film w reżyserii ukrywającego się pod pseudonimem Jr. fotografa jest zaledwie częścią zakrojonego na szeroką skalę projektu. Street-artowiec jeździ po świecie, rozmieszczając w kolejnych punktach postoju gigantyczne portrety lokalnych, zwyczajnych-niezwyczajnych bohaterek. "Siła kobiet" najbardziej udana jest właśnie w momentach, gdy dokumentuje realizację tego przedsięwzięcia.

Film zabiera nas do kryzysowych miejsc w rodzaju brazylijskich faweli czy biednych dzielnic Kambodży i Indii, których mieszkańcy padają ofiarą przemocy, dyskryminacji i biedy. Skupiając się na kobietach – szczególnie dotkniętych przeciwieństwami losu – reżyser snuje opowieść o ich wewnętrznej sile, pozwalającej przetrwać i walczyć o swoje. Pod kolejnymi szerokościami geograficznymi powtarza się ten sam scenariusz: mężczyźni znikają, a kobiety zostają same z pytaniem: co dalej? Nieważne, czy jest to Kenia, gdzie mężowie i synowie giną w zamieszkach, czy Brazylia, gdzie padają ofiarą krwawych walk w slumsach. Jak mówi pochodząca z Kambodży protagonistka: Bardziej opłaca się, by walkę o respektowanie obywatelskich praw toczyły właśnie kobiety – bo władze potraktują je łagodniej niż mężczyzn. Tak zwana "słaba płeć" nie raz okazuje się mieć  przewagę nad mężczyznami.

Na szczęście Jr., choć dotyka "gorących" tematów, nie sprzedaje ich w melodramatycznej formie. Zwyczaj "wielkiego świata" do interesowania się tymi wykluczonymi terytoriami tylko wtedy, gdy dochodzi tam do szczególnych tragedii, zostaje poddany krytyce. Jakby w opozycji do gazetowych nagłówków, "Siła kobiet" ukazuje przede wszystkim codzienność bohaterek. To one są w centrum uwagi: ich historie, głosy, którymi je opowiadają; wreszcie ich twarze. Zwierzenia protagonistek nie przypominają znanych z telewizji tanich wyznań czynionych między blokami reklamowymi. Tak, bohaterki mówią tu szczerze o swoich dramatycznych przeżyciach, ale przede wszystkim dają świadectwo wewnętrznej siły. Chcą budować, a nie użalać się nad sobą.   

Z filmu emanuje zatem pozytywna energia, ale niestety, gdzieś pomiędzy wycieczkami do kolejnych krajów pojawia się nuda. Twórcy – świadomi tej monotonii – przetykają kolejne wywiady teledyskowymi sekwencjami. Stylizowane ujęcia ukazujące w rytm piosenki Massive Attack miejsca, gdzie mieszkają bohaterki, pozostają jednak zaledwie kolorowymi przerywnikami. Brak w filmie prawdziwego dokumentalnego pazura, jakiejś zachodzącej na naszych oczach przemiany. Dlatego najbardziej zapadają w pamięć właśnie montażowe sekwencje ukazujące wcielanie w życie fotograficznego projektu Jr. Fakt, że poznajemy bohaterki i kryjące się za ich twarzami historie, procentuje, gdy widzimy pojawiające się na ulicach gigantyczne reprodukcje ich oblicz. "Siła kobiet" stanowi zatem raczej komentarz do tych fotografii niż dzieło całkowicie samodzielne. W efekcie jednak same bohaterki schodzą na drugi plan, a film staje się po prostu dokumentem z realizacji pewnego street-artowego przedsięwzięcia. Ale szlachetne intencje pozostają.
1 10 6
Rocznik 1985, absolwent filmoznawstwa UAM. Dziennikarz portalu Filmweb. Publikował lub publikuje również m.in. w "Przekroju", "Ekranach" i "Dwutygodniku". Współorganizował trzy edycje Festiwalu... przejdź do profilu
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones